Tym razem Święta rozpoczęły się w innym czasie i innym miejscu, pośród obcych ludzi.Ten od teledysku zamieszkał z dwoma dziewczynami z pracy w przypadkowym domu, w mieszkaniu z trzeba sypialniami na parterze. On wybrał tę od ulicy, nie otwierał więc okien, by nie spoglądać na przechodniów i nie dawać się im ujrzeć. Przepadali we trójkę na całe dni, by męczyć się na anglojęzycznych stratach czasu. Dziewczyna o imieniu Laura próbowała okręcić sobie Tota wokół palca a on pozwolił jej na to, bo było mu wszystko jedno. „Przybij piątkę zawołała na pożegnanie. Opuścił ją z ulgą.
Wszystko było nie tak przez te cztery dni. A ledwie wrócił do siebie, zadzwonił Grzybiarz, że siedzi w knajpie i że wlaściwie mogliby się spotkać nim znów przepadnie w Chinach na niewiadomo jak długo.
– Jak było we Lwowie? – zagaił Tot, gdy już się spotkali.
– Fajnie. Ale nie pasowaliśmy do siebie z tą panną. Była inteligentna i miła, ale to nie to.
Przenieśli się do Czeskiej, gdzie wszystko miało być szalenie spokojne i takim właśnie się wydawało, póki nie przyszedł właściciel. Chwilę później kelner oznajmił wszystkim, że właścicielowi urodziła się wnuczka i z tej okazji stawia wszystkim. Tak właśnie wieczór zaczął się zmieniać na mniej spokojny. Po piwie niespodziewanie pojawiła się wiśniówka „dla stałych klientów”, potem kolejna. I jakoś tak poszło, że Tot obudził się na drugi dzień dopiero około dziesiątej.