Red wyliczył wszystkie zlecenia, jakie spadły na jego biedną głowę w ostatnim miesiącu. Pokasływał przy tym i co kilkanaście minut przeciągał dłonią po zdradzieckich plecach – jeszcze jednym źródle bólu. Ale śmiał się, jak śmiali się wszyscy przy stole w jednej z tych samych knajp, co zwykle. Śmiał się Rosjanin czujnie nadstawiający uszu na to, jak napisali mu jego dopiero co wymyślone opowiadanie i Kobiet, któremu akurat nic nie podyktowano i Rudy nadzwyczaj szybko odnajdujący się wśród nowych ludzi.
Ale z nich wszystkich tylko Ten od teledysku musiał na drugi dzień zasuwać do pracy.