I Ten od teledysku i Szałapach i Rudy i nawet Łacinnik, który zadzwonił ledwie dzień wcześniej, sądzą, że zasługują na coś więcej. To powszednia przypadłość. Na przykład Ty nie wystarczasz mi w tych wszystkich chwilach, kiedy bez wahania zderzam się ze spojrzeniami lasek spragnionych tylko przypadkowych spotkań. Bo zawsze znajdę powód, by poczuć się wypatrywanym. Ale ty aż cierpniesz od seksu ilekroć ktoś spojrzy na Ciebie bez całej powszedniości moich przebudzeń. Gdy smak Twojego ramienia jest tylko ciężarem, choć ledwie kilka godzin wcześniej był napięciem mięśni. Gdy lekko, jak tropiciel śledzący uniesieniem ramiom, napięciem mięśni, musnąłeś językiem jej ramię. Tylko po to, by zadrżała, byś był kimś więcej niż zdobywcą, by ona była kimś więcej niż otwartym na zdobycie lądem.
Dobrze być spełnieniem Ciebie. Przez dotyk, przez pieszczotę i przez drwinę z tych, którzy w Was wątpią. Ci wszyscy tępopalcy bezdotykowcy, którym się zdaje, że skoro już się pouświęcali, to nie mają na Kogo czekać.