Parę słów o Ciotce Wu, przyglądającej się światu z głębi swojego mieszkania, które oddaje raz jednemu, raz drugiemu dziecku (w razie potrzeby) i ilekroć uważa, że świat stał się zbyt smutny, wyrabia coś z czasoprzestrzenią sprawiając, że przynajmniej na kilka chwil całe stado jej synów i córek, a także spokrewniony z nimi Ten od teledysku, znów są dzieciakami na peerelowskiej łące i jest im wszystko jedno, kiedy idą przez zasłonecznione pola.
Otóż Ciotka Wu, w której nieśmiertelność Ten od teledysku bardzo chciałby wierzyć, należy do wielkiej rodziny ciotek, które wyspecjalizowały się w nie przyjmowaniu do wiadomości totalnego rozpirzenia świata. Nie odwraca się od niego, ale jedynie patrzy i ze wszystkich siła stara zauważać wyłącznie to, co nie przemija właśnie dla niej. Być może są to chwile, w których wszyscy inni znów stają się tymi dziećmi wspinającymi się na wzgórze pełne słońca i pszenicy.