my i potwory

Być może pojawiają się bardzo wcześnie, może jeszcze przed naszymi narodzinami – jako bolesne głosy, niepokojące gwałtowne ruchy niosące zapowiedzi późniejszych obaw. Później, gdy jeszcze nie znamy nazw i nie potrafimy określać nic poza uczuciami, przybywają pod postacią cieni i tajemnic. Wreszcie dorastamy, a wtedy ich liczba rośnie. Gdy zyskujemy na świadomości siebie i gdy potrafimy nadawać nazwy swoim uczuciom, one zyskują jeszcze łatwiejszy dostęp do naszych serc i umysłów, bo już nie tylko tego, co przychodzi z zewnątrz zaczynamy się bać, ale i własnych wahań, potknięć i małych (oby nie rosły) podłości.
Ten od teledysku nie posiada specjalnego notesu, jak niektórzy łowcy duchów, gdyby jednak miał taki, mieściłby on niepokojąco dużą listę potworów. Czasem o nich myśli, choć zwykle pozwala uciekać od nich myślom. Inaczej, gdyby poświęcał im uwagę mogłyby – jak sądzi – uzyskać do niego dostęp i rozszarpać go na strzępy.
Zna wiele systemów, w których mógłby odmierzać długość swojego życia, choć zwykle ukrywa je przed sobą, jako przed pomniejszymi potworami. Jakiej jednak sumy nie wskazywałyby obliczenia, wolałby nie liczyć ich w zaniechaniach, jednym z tych skrytych, podstępnych potworów, które potrafią nas z pozorną łagodnością głaskać po duszach zatrutymi szponami aż pozostaną tylko wspomnienia po wszystkim tym, co nie leży już w naszym zasięgu.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s