Z jakiegoś powodu chciałem napisać o tym, jak Kudłaty zapytał Tego od Teledysku co sądzi o wątróbkach. Tłem dla pytania był inny kraj, klimatyczny lokal, większa wyprawa i wspólne tematy. Można powiedzieć, że była to miła chwila.
Teraz jednak Ten od teledysku tkwi przysypany ofertami sieci telefonii komórkowych. Wpatruje się w prospekty tabletów i netbooków. Sieć mu szumi w głowie, a wątróbka na cztery sposoby to przeszłość równie zamierzchła jak wszystko to, co zdołał zapomnieć z minionego tygodnia. Tysiące drobiazgów, które bynajmniej nie składają się na jego życie, bo jakże by mogły, skoro nikt ich nie pamięta.
Ten od teledysku przygląda się lasce kiełbasy w lodówce i stara się nie myśleć o wątróbce zasmażanej z cebulą. W głowie ma oferty biznesowe i bank, który bardzo chce go ubezpieczać od wszelkich wypadków. Postanawia dać spokój kiełbasie i zaczyna szukać miodu. Pamięć telefonu podpowiada mu rychłą datę urodzin chrześnicy. Komputer wywołuje go – ktoś znajomy pojawił się na gadulcu. Istnieją kuszące go telefony potrafiące znacznie więcej od tego, który posiada. Ten od teledysku snuje się pomiędzy przepisami z sieci, reklamami z sieci, znajomymi z sieci i z całych sił nie myśli o wątróbce po piracku.