Pomiędzy reklamą niewidzialnych i niewyczuwalnych podpasek a reklamą nowych perfum, które potrafiłyby uwieść nawet śnieżnego bałwana (gdyby był przystojny, oczywiście), pomyślała, że mogłaby być kotem. Nie sobą – pamiętającą zbyt dużo z przeszłości, taką, jaką była i zdolną do wyobrażania sobie jej taką, jaką mogła by być, ale kotem. Koty pamiętają świństwa i dobroć, jeśli im się ją okazuje. Pamiętają swoje ścieżki i strategie polowań. I wiedzą, że jeśli spojrzą na człowieka tymi wielkimi oczami to prędzej pęknie mu serce, niż nie spełni ich życzenia. Chyba, że to człowiek bez serca, tacy pozostają nieczuli i na perfumy zdolne stapiać lód. Żyją dłużej niż myszy i złote rybki a ich myśli i pragnienia są puszyste i szybkie.
Nie opowiedziała o tym Szałapachowi gdy przyszedł. Prawdę mówiąc nie opowiadała mu nic. Kiedyś spróbowała, ale przerwał jej w pół słowa. Nie chciał słuchać jej opowieści, co konsternowało ją lekko. Czy mieli rozmawiać tylko o tym, jak poznali się w szpitalu, gdy biegał jak opętany od pacjenta do pacjenta, od sali, do sali?
Ponieważ nie mogli przecież tylko milczeć, uznała, że pozwoli mu mówić. W efekcie przez pierwsze dwa spotkania tylko patrzyli na siebie. Podczas trzeciego nie wytrzymała wreszcie i powiedziała, że przecież mogłaby być kotem.
– Koty – odpowiedział – nie pamiętają zbyt dużo z niepotrzebnej przeszłości i nie wyobrażają jej sobie inaczej. Ich pamięć i myśli są szybkie i puszyste.
Przerwał na moment, ale nim zdążyła wyrazić zdumienie, przerwał jej, jak to miał w zwyczaju:
– A Ty czasem potrafisz spojrzeć tak, jak one. I aż zdumiało mnie, jak niemal złamało mi to serce, gdy musiałem ci odmówić. A myślałem, że już go nie mam.
Ten od teledysku zdziwiłby się, gdyby widział i słyszał ich oboje. Zdziwiłoby go jak trafnie Szałapach potrafi milczeć do kobiety i jak idealnie ona potrafi milczeć do niego. Że w ogóle mogło dojść do czegoś takiego.