Ten od teledysku, facet, którego lubią ludzie, wylądował na spotkaniu, na które przyszła i Sowa. Siedział, gapił się po kątach i na nią i dumał.
Wyobraźnia podsyłała mu obrazy, których na pewno nie powinny oglądać dzieci.
Od maleńkości dostrzegamy więcej, niżby chcieli nasi rodzice i opiekunowie. Potem dostrzegamy więcej, niżby chcieli nasi nauczyciele. Dostrzegamy i dokonujemy więcej, iż chcieliby nasi mistrzowie, a nawet więcej, niż my byśmy chcieli. Dojrzewamy, puchniemy doświadczeniem i dumą.
Ten od teledysku sumuje wszystkie swoje doświadczenia. Wspomina tą blondynkę, która zeznawała przeciw swojemu ojcu, wspomina kolesia, który podpalił dom i z siekierą w ręku czekał, by uciekała z niego niewierna żona, wspomina laskę którą wsypała męża – przemytnika i zajęła jego nieruchomości i gościa, który zabił kumpla, bo nie smakowały mu kanapki jego żony.
Sumuje to wszystko i wie, że on i Ty i Pieszczoch i Perełka i ich żony i Ojcu i Wy, którzy czasem to czytacie – wszyscy mają słabości i wady.
I to wcale nie cud, że je przezwyciężamy,
Cudem jest, że mamy je dla kogo przezwyciężać.