Czasami nasza wiara w cuda owocuje niespodziewanymi spełnieniami. Ciułamy marzenia od dnia do dnia,a kiedy się spełniają, zastają nas zaskoczonych i niepewnych. Co gorsza jednak zastają nas także tak bardzo zanurzonych w oczekiwaniu, że aż trudno nam się oprzeć.
Ruda znalazła wreszcie faceta, który spełniał jej oczekiwania. Gdy się poznali na imprezie u wspólnej znajomej, spojrzał jej w oczy, po czym pochylił się, zgiął w pół, by pocałować ją w rękę. Zamarł tak na trzy uderzenia serca, wyprostował się, znów spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się tak, jak uśmiechają się jedynie prawdziwi mężczyźni.
Gdyby wtedy był tam Ten od teledysku, ostrzegłby ją, że kobietom takim jak ona nie wolno ufać facetom szafującym całowaniem po rękach. Ale Ten od teledysku popijał wtedy z trzema przyjaciółmi, bo Pieszczoch się żenił. Zwiedzali miasto od zachodu do wschodu i znów witali świt na moście.
Później, rozkołysana z nim myślała, że, ach, to pięknie, że tyleż jest on, ach, pianistą, co współpracownikiem teatru. Że, och, pięknie robi zdjęcia z premier i ach, pięknie gra na pianinach, fortepianach i programach muzycznych.
I dba o siebie, odkłada pieniądze na przyszłość, zarabia dodatkowo to tu, to tam. Planuje.
Ach.
I tak jakoś dziwnie a dobrze się złożyło, że musiała wyjść z domu tego piątku, wyskoczyć na miasto, załatwić to i owo.
Wracając minęła knajpę, w której dorabiał przy pianinie.
Dotąd ukrywał przed nią widok grającego siebie. Dlatego tym bardziej zamarła obserwując jak lekko, niewinniej i bardziej skupiony niż w nocy, kołysał się, jak skupiony wpatrywał się w klawisze, jak wpatrywał się w melodię, której może nawet nie słyszał, ale którą widział w bieganinie swoich palców, aż musiała pomyśleć o tych dwóch bieganinach i dwóch instrumentach,
Grał i patrzył. Obserwowała. Myślała znów, jak to niezwykle, że są i tacy mężczyźni – tak skupieni, tak uważni, tak pewni siebie i ruchów i gestów. Patrzyła jak gra na knajpianym pianinie i wspominała te same palce, te same dłonie, to samo skupienie na niej.
I ani jej do głowy nie przyszło, że on potrafi tak patrzeć, tak się skupić, tylko sam na sobie.
Tymczasem Ten od teledysku wciąż i wciąż myślał o tym, że Pieszczoch się żeni.
Już jutro.
Uch.