bo wszyscy faceci są tacy sami

Chyba kobieta, ta drobna blondyneczka o charakterze twardszym niż diament, którą Vampiressa widziała kiedyś w jakże romantycznych okolicznościach dworca PKP, rzuciła w końcu Jajo. Nie, żeby nie spodziewał się tego ktokolwiek, poz samym Jajem, samotnym i nieszczęśliwym. Ten od teledysku czuł czasem ochotę, by chwycić Jajo, gdy ten opowiadał o swoim zaplanowanym pięciorgu dzieci, potrząsnąć chłopem, a może nawet i trzasnąć jego niemalże elipsoidalnym łbem o ścianę, byle ten przestał snuć swoje rozważania na temat stanu związku. Dziewczyny w pracy układały już układy choreograficzne, gotowe nawet powiewać nogawkami od spodni i majtać nogami na wysokości jajowego nosa, wyśpiewując: "Nie nie ona cię nie kocha ona na na na na na!", bo wszelkie subtelne aluzje Tego od teledysku trafiały w próżnię, za okno, w sufit albo między uganiające się za turystami gołębie (nie zapomniałem, że sukinsyny kombinują jak przejąć władzę nad światem). Słowem – subtelności Tego od teledysku trafiały wszędzie, tylko nie do jajowego łba. Tak więc, gdy tego paskudnego poniedziałku, prawdziwej poniedziałkowej kwintesencji jadu i zła, Jajo zagadał o tym, że chyba już po wszystkim, Ten od teledysku wydał nie tyle westchnienie, co skowyt ulgi, a aniołowie w niebiesiech wznieśli hymny dziękczynne.
O święte naiwności!
– Ale wiesz – westchnął Jajo. – Ja nawet na nią naciskam, chce porozmawiać. Ale jakby mi powiedziała, że już mnie nie kocha, to nie wiem, co bym zrobił.
Anieli przerwali hymnowanie i wznieśli oczy ku Panu (mają blisko). Ten od teledysku, któremu Pan nie ukazuje się tak łatwo, wbił tępy wzrok w podłogę, zagryzł zęby i pomyślał, że dawno już nie pił z Szałapachem. Jajo jakby czytał w jego myślach.
– Ten facet, z którym tak dużo gadasz – odezwał się nieśmiało. – Myślisz, że też bym mógł? Że on mógłby mi coś poradzić?
W ten sposób Szałapach poznał Jajo. Nie przejął się szlochem aniołów, bo w nich nie wierzył. Prawdę mówiąc nie przejął się także opowieścią Jaja, w każdym razie nie tak, jak ten mógłby sobie życzyć.
Zgrzytnął zębami i obiecał sobie w duchu, że pogada z tym dowcipnisiem, Tym od teledysku, który postanowił zażartować sobie o jeden raz za dużo.
Ponieważ jednak na razie Jajo łypał na niego żałośnie, uniemożliwiając skupienie się na prawdziwie wartościowych zajęciach w typie solidnego użalania się nad sobą, wywarczał pierwszą receptę, jaka przyszła mu do głowy:
– Co jest, chłopie? Baby już tak mają, że same nie wiedzą czego chcą co do jednej! Więc czasem musisz to wiedzieć za nie, co oczywiście będą ci miały za złe, bo nie lubią, gdy się nimi dyryguje. W każdym razie od czasu, do czasu.
– To co mam robić?
– Wyczuć właściwy moment. Bo jeśli coś lubią to właśnie to. Każda. Wszystkie są takie same!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s