Ten od teledysku żyje wśród strzępów. Zerka w lewo, a tam resztka jego stanu zdrowia opisanego przez pięciu lekarzy, zaświadczonego ośmioma pieczątkami i pięknie wydrukowana na komputerze. Patrzy w prawo a tam, zupełnie jakby rocznicowo strzęp instrukcji do gry "Grunwald 1410" z kawałkiem rysunku przedstawiającego rycerza w zbroi może nawet i lśniącej od lipcowego słońca. Co ponadto? Wygrzebany nie wiadomo skąd fragment metki mało używanych spodni, coś, co mogłoby być częścią fałszywej stuzłotówki, którą wypatrzył kiedyś na ulicy oraz skrawki zbyt małe, by dało się z nich cokolwiek wyczytać. Może pochodzą z zaginionej książeczki zdrowia? Ten od teledysku zbiera je, segreguje, układa na kształt puzzli, zastanawiając się, czy dałoby się z tego coś jeszcze uratować. Oczywiście, przypomina sobie zagubione stosy papierów, które przepadły nie wiadomo gdzie i jak. Czasem się poddaje, czasem wierzy wbrew wszystkiemu, że to i owo jest jeszcze do uratowania.
Jakby się nie nauwijał, jakby się nie starał, jakby nie wyczyścił swojego życia, każdego kolejnego dnia ono znów tonie w strzępach.
Sprawca tego całego zamieszania łypie ciemnymi oczami, macha szczątkowym ogonem i na wszelkie sposób próbuje skłonić Tego od teledysku do zabawy polegającej na łapaniu za rękę i umiarkowanie mocnym gryzieniu jej.
Powarkuje, poszczekuje, udaje, że nie rozumie odmów, aczkolwiek przybiera na ich okazje szalenie wymownie rozczarowaną minę.
I ani mu w głowie jakieś metafory.
Jakby się nie nauwijał, jakby się nie starał, jakby nie wyczyścił swojego życia, każdego kolejnego dnia ono znów tonie w strzępach.
Sprawca tego całego zamieszania łypie ciemnymi oczami, macha szczątkowym ogonem i na wszelkie sposób próbuje skłonić Tego od teledysku do zabawy polegającej na łapaniu za rękę i umiarkowanie mocnym gryzieniu jej.
Powarkuje, poszczekuje, udaje, że nie rozumie odmów, aczkolwiek przybiera na ich okazje szalenie wymownie rozczarowaną minę.
I ani mu w głowie jakieś metafory.