A jeśli czegoś nie możemy? Jeśli tak bardzo nadużyliśmy wszystkich dostępnych nam zaklęć, że aż nadszarpnęło to naszą wiarę w magię a nic się nie stało? Jeśli przegapiliśmy o jeden moment za dużo, jeśli kolejne próby dowiodły nam jedynie daremności dalszych? Co dzieje się z nami, gdy odkrywamy, że czegoś nie możemy? Że nie dane nam jest dotknięcie uczucia towarzyszącego dostępnej dla innych czynności. Że jest coś, czego nigdy, przenigdy, choćby cały świat miał się zatrzymać, gwiazdy spaść a niebo wyblaknąć, nie zrobimy. Że są pewne doznania i uczynki niedostępne dla nas jak ta dziewczyna, która nawet nie zauważała naszych starań, albo ignorowała je po prostu. Jak stanąć wobec świadomości własnych ograniczeń i jej nieuchronności i żyć dalej?
Ten od teledysku wyobraził sobie, że na tym właśnie polega dorastanie. Szybko jednak doszedł do wniosku, że taki wniosek to oszustwo podsuwane nam przez życzliwych, którzy nie chcą byśmy mordowali się z życiem, którzy woleliby zaoszczędzić nam bólu.
– Rzecz, być może właśnie w tym, by olewać niemożność i jakoś kombinować jak ją obejść – oznajmił pustemu mieszkaniu Szałapacha, w którym przyszedł podlać jeden jedyny kwiatek – difenbachię o potencjale trucicielki. – By nie godzić się z tym i próbować.
Podlewał kwiatek nieprzesadną ilością wody, tak jak kazał mu Szałapach, zastanawiając się, co ten mrukliwy ponurak odpowiedziałby mu na to.
– To ładne, co powiedziałeś – odpowiedział w zastępstwie gospodarza kwiat, a Ten od teledysku omal nie wypuścił z ręki plastikowej butelki po badziewnym napoju. – Trochę bzdurne, bardzo naiwne i patetyczne, ale ładne. Od czasu do czasu może się nawet sprawdzić, choć gdy minie ta chwila, pewnie wcale nie będziesz tak myślał. Niemniej, to ładne. Czasem tyle wystarczy.
Ten od teledysku siedział z difenbachią do rana, ale ta nie powiedziała już ani słowa.
Ten od teledysku siedział z difenbachią do rana, ale ta nie powiedziała już ani słowa.
Wobec tego Ten od teledysku zaczął się zastanawiać nad znaczeniem słów: "potencjalnie trucicielska".