Dzień upłynął Temu od teledysku na robieniu pierogów. Gdyby był kobietą, uwinąłby się raz dwa i nie poświęciłby całemu wydarzeniu choćby przecinka, chyba że na jakimś forum kulinarnym. Jego wpis nosiłby wtedy tytuł: "jak nie przesalać farszu". Ponieważ Ten od teledysku kobietą nie jest, robienie pierogów zajęło mu pół dnia. Towarzyszyło mu śpiewanie, kuśtykany cień tańca, pogaduszki z kotem, którym zajmuje się na czas urlopu Szałapacha i rwane dialogi z bezczelnie ciekawskimi gołębiami. A kiedy wreszcie pierogi zrobił, zjadł pełen ich talerz oglądając jakże adekwatnie dobrany serial: "Defying gravity" po czym całkowicie z grawitacja przegrywając rąbnął o sprężyny wersalki cięższy o 25 pierogów. Zdumiał go ich ciężar.
– Dwadzieścia pięć pierogów! – zawołał wyobrażając sobie w tej scenie Danny’ego Aiello krzyczącego do jakiegoś Ala Pacino. – Dwadzieścia pięć! Kiedyś potrafiłem zjeść czterdzieści! I to większych niż te! – dramatycznym gestem wskazany zostałby pusty talerz.
– Tak jest, don – mruknąłby po swojemu Al Pacino.
– Myślisz, że jestem skończony, co? – warknąłby Danny Aiello. – Że nie potrafię poradzić sobe z dwudziestoma pięcioma pierogami?
– Właściwie było ich dwadzieścia cztery, don. Bo jeden…
– Wynoś się!
Al Pacino wynosi się posłusznie, a Danny Aiello opada w fotel i gapiąc się w przestrzeń, w której widzi swoją przeszłość i przyszłość liczone w milionach umykających pierogów, mruczy sam do siebie:
"Dwadzieścia pięć pierogów!"
– Dwadzieścia pięć pierogów! – zawołał wyobrażając sobie w tej scenie Danny’ego Aiello krzyczącego do jakiegoś Ala Pacino. – Dwadzieścia pięć! Kiedyś potrafiłem zjeść czterdzieści! I to większych niż te! – dramatycznym gestem wskazany zostałby pusty talerz.
– Tak jest, don – mruknąłby po swojemu Al Pacino.
– Myślisz, że jestem skończony, co? – warknąłby Danny Aiello. – Że nie potrafię poradzić sobe z dwudziestoma pięcioma pierogami?
– Właściwie było ich dwadzieścia cztery, don. Bo jeden…
– Wynoś się!
Al Pacino wynosi się posłusznie, a Danny Aiello opada w fotel i gapiąc się w przestrzeń, w której widzi swoją przeszłość i przyszłość liczone w milionach umykających pierogów, mruczy sam do siebie:
"Dwadzieścia pięć pierogów!"