precz z nienami!

Cała okolica Tego od teledysku rozprotestowała się. Najpierw nagwizdali i natrąbili mieszkańcom i przechodniom policjanci dzielnie wspierani przez strażaków i grupkę wyglądającą Temu od teledysku na Wojska Ochrony Pogranicza. Ledwie przestało od nich huczeć i piszczeć w uszach, a pod wieżę ratuszową, która dawno, dawno temu była znacznie obszerniejsza, przybyli inni prostestujący, raczej niedookreśleni. Jedni trzymali białe transparenty, na których cokolwiek krwawo napisali: "dość krzywd!". Z strzępu transparentu innych Ten od teledysku zdołał odczytać "nic o nas bez…", potem odwrócili się do niego tyłem. Większość z nich dawno już nie oglądała czterdziestki na tortach. Ten od teledysku byłby może w stanie zaklasyfikować ich jakoś, gdyby nie powiewający ponad wszystkimi innymi, największy transparent triumfalnie głoszący światu, że ci, którzy go dzierżą należą do: "Towarzystwa Przyjaźni Polsko Rosyjskiej". "Towarzystwo…" skonfundowało Tego od teledysku do tego stopnia, że poszukał pomocy wśród zgromadzonych na gadulcu piranii. Pomysłów było ot, troszkę, ostatecznie stanęło na tym, że pod okna pracy Tego od teledysku przypałętała się grupa nieśmiałych protestujących od spraw mniejszych, wręcz minimalnych. Nie potrafiąc przełamać wrodzonej nieśmiałości musieli się oni umówić na sieci i przyjść protestować, dla dodania otuchy, wspólnie, choć każdy w innej sprawie.
I oni odeszli.
Jeszcze nie rozwiały się po nich spojrzenia przechodniów tubylczych, oraz turystycznych, a pod wieżą zaczęli rozkładać scenografię swego protestu ludzie młodsi od nich, z transparentami na razie pozwijanymi, przygotowującymi się do powiewania. Nie mogąc poznać ich haseł, Ten od teledysku znów uciekł się do pomocy piranii.
"Ci protestują przeciw tym, którzy protestowali przed nimi" – domyślił się Harkonenn.
"Albo przeciw tym, którzy przyjdą po nich" – podsunął nosiwoda.
"Protestują przeciw tym, którzy nie są nimi" – spróbował pogodzić ich Ten od teledysku.
Na tle tych wszystkich protestów, w naprzemian pięknie słoneczny i zaśnieżycowany dzień, Mama i Vampiressa spotkały się, dzięki pośrednictwu Rozważnego, z społecznym inspektorem pracy. Na spotkaniu, w którym uczestniczył także Ten od teledysku, ustalali co mogą zrobić w sprawie dziwacznych a nieprzyjemnych zawirowań w pracy. Wszystko to działo się w długiej sali, sto lat wczesniej służącej za kaplicę. Zamiast transparentów, nad ich głowami pięknie ukrywały się w cieniu freski. Wszyscy byli uprzejmi, konkretni i nawet się uśmiechali. Nikt nie miał megafonu, ani listy postulatów. Zamiast haseł ustalano możliwości.
Jest taka piosenka Elsiane, bardzo odpowiednia.
Tymczasem możemy ustalić listę życzeń.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s