orbit w niebieskiej koszuli

Ten od teledysku wylądował na spotkaniu z pisarzami. Usadzono ich w niezbyt przestrzennej piwnicy jednej z knajp, na kanapie naprzeciw umiarkowanie licznej gawiedzi poukładanej w trzech nierównych rzędach krzeseł. Obaj pisarze byli inteligentni i dowcipni. Jeden był oprócz tego pijaniusieńki. Spotkanie prowadził cokolwiek stremowany krytyk, mniej więcej w wieku pisarzy, czyli około trzydziestki. Zadawał straszne pytania, na które nie dało się sensownie odpowiadać, zresztą odpowiedzi z czasem przestawały interesować nawet jego. Publiczność przypatrywała się pisarzom z życzliwym zainteresowaniem, choć kilka ślicznych młodych studentek z trudem tłumiło ziewanie. Ten od teledysku zerkał na niespieszny zegarek. Jednego z pisarzy znał wraz z większością jego tekstów na takie okazje. Odczuwał więc lekkie znużenie gdy tamten próbował znaleźć jakiejś wyjście z przeintelektualizowanych, coraz bardziej rozpaczliwych pytań prowadzącego. Odpowiedzi drugiego udawało się z grubsza Temu od teledysku odgadywać. Dla zabicia czasu zerkał więc na przerysowanie sympatyczną blondynkę o wąskich ustach i jasnych ząbkach, których nieśmiały blask przebijał się przez oszczędnie czerwone wargi. Jej koleżanka była blondyńsza, seksowniejsza, bardziej wielkooka i nosiła szarą spódnicę, odpowiednio grubą na zimny lutowy wieczór, lecz wzbogaconą o flirt obietnicy falbanek – szerokie szale fale. Kumpel pijaniusieńkiego pisarza robił zdjęcia, jakaś kobieta powstrzymywała się z trudem od nerwowego przebierania palcami po blacie okrągłego stoliczka. Wreszcie zadała pytanie o filozofię i chyba dopiero wtedy dostrzegła, że jego adresat znacznie oddalił się od trzeźwości. Skorzystała więc z pierwszej okazji by się wycofać i nie przypomniała, że chciała zapytać o to samo obu panów. Pozwoliła, by młody okularnik o zmierzwionych czarnych włosach nierówno opadających na kark i poza uszy zadał swoje, dziwne, zrozumiałe chyba tylko dla niego pytanie. Trzeźwy pisarz odpowiedział, zgubił się w tej odpowiedzi, upewnił, czy na pewno o to chodziło, nie uwierzył zapewnieniu, że właśnie tak, dokładnie o to. Spotkanie dobiegło końca i Ten od teledysku czmychnął czym prędzej na ulicę, a nią do domu.

O cokolwiek moglibyśmy spytać pisarzy i w jakkolwiek sprytne, intelektualne i fikuśne woalki przybralibyśmy pytania, zawsze sprowadzą się one do trzech punktów:
1. Jak to się dzieje, że piszesz?
2. Skąd bierzesz pomysły?
3. Co na tym zyskujesz?
A oni nigdy nie będą potrafili szczerze na to odpowiedzieć, czy sami zadają sobie co jakiś czas te pytania, czy nie.
Reszta to tylko piwo, te śliczne studentki i zakłopotany prowadzący.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s