jak nie usuwać się z drogi lawiny

To było tak:
Z okazji nadchodzącego czerwca Szałapach spakował się i wyjechał w jakieś miejsce, w którym mógłby przeczekać swoje urodziny. Zabrał ze sobą plecak Tego od teledysku, namiot jego siostry, epigaz kogośtam, sfatygowaną karimatę rodem z NRD, zdolną odeprzeć atak dywizji pancernej, lub służyć za dach podczas gradu, ale nie nadającą się do spania, trochę żarcia i nic do picia, bo "nie ma takiego miejsca na ziemi, w którym nie znalazłby się monopolowy".
Tego od teledysku nie zabrał. Wcisnął mu tylko do ręki połowę swojego urodzinowego cygara i dokładnie wyjaśnił, kiedy powinno ono zostać zapalone.
W ten sposób, niespodziewanie, Ten od teledysku został sam. To ważne i niebywałe. Wygląda wręcz na spisek wszystkich cząsteczek wszechświata albo sztański plan czegoś nieprzypadkowego.
Bo właśnie teraz Ten od teledysku potrzebowałby kogoś, kto szarpnąłby go za ramię, popchnął, w ostateczności choć podłożył nogę, lub ostrzegł wściekłym warknięciem.
Osamotniony Ten od teledysku stoi naprzeciw rozpędzonego wszechświata. A ten nie próżnuje.
Najpierw zadzwonił telefon. Za jego pośrednictwem w plany Tego od teledysku wkradły się podstępne forpoczty potencjalnych spełnień marzeń. Ten od teledysku stawił im czoła. Wziął się za bary z zaskakująco sprzyjającą rzeczywistością. Ale wtedy wszystko potoczyło się szybciej.
Niespodziewanie uwiedziony na spacer nad rzekę zamrugał, gdy Ruda zapytała go o wakacyjne plany. A ledwie uciekł oszołomiony umówionym wyjazdem do Hiszpanii, wpadł pod bezwzględny telefon oferujący mu pieniądze niezbędne, by dobrze bawić się podczas tego wyjazdu.
Oto zapowiada się rok pracowity tym rodzajem pracy, który może pochłonąć człowieka całkowicie, ponieść go i uszczęśliwić.
Ten od teledysku stoi na drodze rozpędzonej lawiny i ani drgnie.
A przecież zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę znalazł się w tym ponurym budynku o pokręconych korytarzach, by uciec przed wszystkim, co niosą ze sobą takie lawiny. Chciał tylko zwinąć sie w kłębek wśród pajęczyn i nie wychylając zza biurka doczekać śmierci. Jakby go nie było.
A teraz stoi i czeka na lawinę niosącą świat.
Ani drgnie.
W dłoni obraca połówkę cygara Szałapacha. Czuje się przez nie trochę jak zdrajca. Żaden z nich nie jest na to gotowy. Ale – z drugiej strony – czy ktoś kiedykolwiek był?

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s