"A wiesz,że Objazdowe nieme kino było o stanie wojennym?" – zapytał Szałapach, gdy siedzieli w samochodzie naprzeciw policyjnej suki, a gliniarze przyglądali im się z ostrożną podejrzliwością.
Ten od teledysku nie wiedział. Wsłuchując się w wersję z pierwszego po stanie wojennym koncertu, odpowiedział więc:
"To zabawne, że pisali piosenkę o stanie wojennym, a wyszedł im najbardziej uniwersalny kawałek w repertuarze".
Szałapach zgodził się z nim i byliby się zamyślili nad krętymi drogami natchnień i wynikających z nich artystycznych spełnień, a może nawet nad przeznaczeniem i miejscem sztuki w dowolnej ogólnej koncepcji, ale skończył się kawałek i nastrój.
Szałapach wyłączył odtwarzacz i zapuścił silnik.
"Mam sobie sporo do zarzucenia" – odezwał się Ten od teledysku nim ruszyli.
"Ano"
"Martwi mnie, że mogę czerpać satysfakcję z tej refleksji, że mogę doszukiwać się pocieszenia w świadomości własnych słabości".
"Za dużo się zamartwiasz" – ocenił Szałapach i ruszyli przez most.
nie to
0