Kiedyś, dawno, dawno temu mnie nie było – myśl tej treści dostrzegł za oknem Ten od teledysku, gdy zagapił się za nie w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu tej godziny piątkowej, o której można już pójść do domu. Zamiast niego jednak, znalazł cytowaną powyżej myśl i wcale nie poprawiło mu to humoru. Gdybyż, choć była to myśl odkrywcza, ale nawet to nie.
Cokolwiek pognębiony swoją banalnością, Ten od teledysku porzucił wszelką nadzieję, zapadł się w obrotowym krześle, przymknął piekące oczy i spróbował wyobrazić sobie deszcz. Ponieważ nic to nie pomogło, wyobraził sobie chmurę gradową, a po niej wicher i zawieję.
Jako beznartny miłośnik śniegu i mrozu, poczuł się odrobinę oryginalniej i odetchnął z ulgą.
Teraz wystarczyło już tylko zapomnieć, że kiedyś go nie było i o wszystkich konsekwencjach tego stwierdzenia. W poszukiwaniu zapomnienia zagapił się więc znów, niebacznie, za okno, a to, co tam dostrzegł, sprawiło, że jego dzień całkowicie się odmienił.
Wybiła godzina! (co znów brzmi trochę trupio uposępniając dzisiejszy wpis).
gotyk.
0