Ten od teledysku nie po raz pierwszy odkrył, że wcale nie jest specjalnie oryginalny. Nie poczuł zdziwienia. Za to poczuł irytację, choć spowodowaną czym innym.
Przeczytał, mianowicie, w "A takitam dzienniku" artykuł dotyczący Mrożka. Artyści reżyserzy wypowiadają się tam o Mrożku następująco:
Artystka reżyser nn:
"W cale nie chciałam, żeby się to okazało, ale gdy sięgnęłam po dramaty Mrożka, sprawiły na mnie wrażenie wydmuszki z jajek, slajdu, na którym nie można obejrzeć współczesnego świata. Sam Mrożek o tyle przynależy do obecnej rzeczywistości, o ile należy do niej lajkonik na rynku w Krakowie. Problem z Mrożkiem może polegać na tym, że wypowiada się pełnymi zdaniami, którymi teraz się nie komunikujemy."
Artysta reżyser nn:
"Mrożek nie jest grany, bo jego dramaturgia jest papierowa."
Oczywiście! Po cholerę nam te wszystkie skomplikowane zdania? Rozbierzmy się do rosołu, pomalujny sobie ciało w bomby, ubierzy t-shirty, wysyłajmy sms-y!
Jest takie słowo, bardzo lubiane przez artrystów, które Ten od teledysku też powtarza coraz częściej, co strasznie go wkurza.
Bywa mu trochę z tego powodu wstyd. Ale nie w tym konkretnym momencie.