Siedzieli z Rudym snując plany. Opowiadali o koralowych morzach, górach strzępiących chmury w poszarpane sny i o plażach, na których piasek jest zawsze jak złoty dotyk opuszków palców gejszy. Mówiąc prosto: śnili na żywo.
Rudy już prawie wątpi. Opowiada o tym, jak Jasna przebąkuje o rozwodzie. Myśli o uldze towarzyszącej straceniu ostatnich szans. Kiedy nie masz już nic, przed Tobą wszystko staje otworem. To prawda, o ile nie masz czterdziestu lat i dziecka. Ale, bądźmy szczerzy – kto z nas nie marzył o utopii wiecznego zaczynania od podstaw?