Okularnica na ciemno pod jednym z filarów. Milczy, nawet nie zamawia drinków i nie zerka w poszukiwaniu kogoś, komu mogłaby je postawić. Spod ciemnej kamizelki wystaje ciemnosrebrna bluzka, spod okularów o grubych oprawkach wystają oczy, które mógłbyś – tu wpisz czasownik, jaki ci pasuje.
Ten od teledysku przypatrywał się jej zbyt długo, by nie stracić nadziei. Wreszcie zagadał do Ojcu i wyszli na zewnątrz, po taksówkę, zapominając o niej – ładniej, ale zbyt cichej i chyba oczekującej na typa, z gatunku niezjawialnego. Zwyczajna historia, ale naokoło niej kłębiły się dziewczęta wiedzące, że nie ma sensu oczekiwanie ideałów z czasów wiary w baśnie i oczekiwanie aż ten jeden, właściwy książe dostrzeże dziewczynę o srebrnawej bluzce ukrytej pod czarną bluzą i okularami o grubych oprawkach.
– Mogę już iść, bo jestem żonaty – oznajmił Ojcu i czmychnął. Trudno go ganić, nie widział jak bardzo boi się panna w okularach o grubych oprawkach.
Jeśli zaś chodzi o Tego od teledysku, to sadził, że panna i tak sobie kogoś znajdzie, nie warto więc robić zamieszania. Bo przecież każdy żal kiedyś mija a naturalna kasacja banków pamięci to tylko życzliwość Boga bądź wszechświata.
A zatem to dobrze, że za dzień lub dwa dla Tego od teledysku okularnicy zwyczajnie nie będzie.