Pierwszego prawdziwie słonecznego dnia nowej wiosny Ten od teledysku odkrył strych. A strych odkrył jego. Przyglądli się sobie nawzajem dłuższą chwilę w dusznym, zatęchłym powietrzu. Nie jest do końca pewne co strych pomyślał o Tym od teledysku, niemniej możemy z całą pewnością stwierdzić, że Ten od teledysku myślał o strychu marketingowo.
Oto co wymyślił.
Najpierw obliczył pokręcone przestrzenie strychu i ocenił je. Dodał do siebie szerokości i wysokości, po czym przeliczył je na euro. Uśmiechnął się. Uznał, że mgłby otworzyć na strychu z piętnaście biur i wynajmować je wszystkie za wściekłe pieniądze. Nikt nie powinien się zorientować. Strych był nie zamieszkany, prawie nikt go nie odwiedzał, a do budynku przez cały dzień wchodziły tłumy nieznanych ludzi. Wynajmujący biura mogliby pracować nie mając pojęcia, że robią to nielegalnie, zaś właściciel budynku też nie wiedziałby o nich. Uroki bałaganu.
Ten od teledysku oddawał się przez chwilę słodkiemu marzeniu, po czym westchnął, wyjął spod stosu gratów podniszczone godło i ku uldze zamieszkujących strych kun i pająków poszedł sobie nareszcie.
Odtąd strych mieszka w zgraconej niezrealizowanymi pomysłami części umysłu Tego od teledysku obok wielkich hal produkujących kaczeńce, firmy remontowej i sieci chałupek w Rumunii.
Natomiast na strychu, między smugami kunich tropów, katedrami pajęczyn i całą masą cichych duchów zamieszkało wspomnienie po Tym od teledysku. I jakkolwiek Ten od teledysku zapomni kiedyś, być może, o strychu, to wspomnienie o nim pozostanie już na zawsze w tym dusznym raju. I może ktoś nawet dostrzeże je kiedyś?
Tropy w mieście
0