piłka

Ten od teledysku spotkał się, zupełnie nie bezinteresownie, z dawno nie widzianym Kaffem. Kupili obaj po piwie i wybrali się na spacer do pobliskiego parku, pogoda bowiem sprzyjała takim wyprawom.
Park, nie do końca uregulowany, ale też wcale nie dziki, chętnie odwiedzany przez dzieci i psy, tego dnia i o tej porze był miejscem cichym, spokojnym, sprzyjającym rozmowom.
Gdy szli w kierunku zielonej ławeczki, zażywającej samotności w ukrytym zakątku parku, Ten od teledysku dostrzegł piłkę porzuconą na trawniku.
– Patrz – powiedział. – Ktoś zostawił piłkę!
– I nikogo nie ma w pobliżu? – zainteresował się Kaff.
– Zupełnie nikogo – odparł Ten od teledysku i uważając historię za zakończoną ruszył dalej.
Historie Kaffa nie kończyły się tak szybko. Pobiegł na trawnik, rozejrzał się, kopnął piłkę, jeszcze raz się rozejrzał, znowu kopnął, odczekał. Ktoś nawet na niego spojrzał, nikt jednak nie zaprotestował. Wobec tego, pewny już siebie Kaff, dokopał piłkę do ławeczki, przy której siedział już Ten od teledysku.
– Zaraz padnie bramka! – zawołał, wyprowadził akcję jednak na tyle nieskutecznie, że nawet Ten od teledysku, wysoce niewprawny w sztuce kopania piłki, obronił.
Potem rozmawiali od świecie, życiu, minionych pracach i kobietach, braku pieniędzy i planach służących zmianie tego ostatniego. Piłka odtoczyła się na kolejny trawnik, skąd porwała ją cichcem, acz skwapliwie blondwłosa dziewczynka o twarzyczce skażonej już podejrzeniem co do oceny moralnej takich, a nie innych uczynków.
Wreszcie Kaff opowiedział Temu od teledysku o swoim pomyśle na wyciągnięcie pieniędzy od lekarzy przeprowadzających nielegalne aborcje. Ledwie skończył, niebo zachmurzyło się nad ich ławką i zaczęło padać.
Bogu nie podoba się Twój pomysł – wymyślił Ten od teledysku.
– Bóg popiera aborcję! – zawołał triumfalnie Kaff.
Niedługo potem się pożegnali.
W tle piłka cieszyła dziewczynkę i jej rodziców, na których deszcz nie padał.

Uwaga. Ten od teledysku siedmioktotnie edytował ten tekst, ale sztuczna inteligencja urodzona w blogach za każdym razem i tak zmieniała mu przy publikacji końcówkę, rozbijając zdanie i wyczyniając różne cudeńka z wielkością czcionki. Niniejszym, Ten od teledysku się poddaje, a sztuczna inteligencja niech sobie z tym robi, co chce.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s